Początki to styczeń 1983 r. Wtedy to zapisałem się do sekcji motocrossowej KS 23 „Górnik” Czerwionka. Najpierw było przygotowanie ogólnorozwojowe i w kwietniu 1983 r., a dokładnie 26 kwietnia, po raz pierwszy wystartowałem w zawodach. Były to eliminacje Mistrzostw Polski w Mysłowicach, gdzie zdobyłem piąte miejsce w klasie 50 sport. Tak to się wszystko rozkręciło.
Wiadomo, KS 23 „Górnik” Czerwionka to był potężny klub: wielkie tradycje, pięć sekcji, bardzo dobrzy zawodnicy, trenerzy i działacze – to wszystko podparte przez KWK „Dębieńsko” stwarzało bardzo dobre warunki do uprawiania sportu. Ja w tym wszystkim dokładałem swoje punkty do klasyfikacji klubowej. Raz na wozie, raz pod wozem, ale cały czas do przodu. I tym sposobem w 1987 r. odnieśliśmy wielki sukces, jakim było zdobycie Klubowego Mistrzostwa Polski, na które w Czerwionce czekano bardzo długo. Warto wspomnieć, że część z naszej sekcji motocrossowej ściga się do dzisiaj: Walter Stępiński, Janusz Śpiewok, Bogdan Źeleźny. Motocross to taki sport, który nie daje o sobie zapomnieć.
Gdy skończyła się pewna era w naszym kraju i budżety klubów zostały bardzo mocno uszczuplone, to sport zaczął powoli umierać. Mamy namacalny dowód w postaci KS 23 „Górnik” Czerwionka”. Trzeba było sobie jakoś radzić, a więc spędziłem dwa sezony w Górniku Mysłowice. Później kilka lat przerwy, choć sercem i ciałem przy motocyklach, które są ze mną przez całe życie. W 1999 r. powróciłem na motocykl i jeżdżę od tego czasu cały czas.
Hmm… Motocross pasjonował mniej od dziecka. Tor na naszych hołdach miałem w zasięgu ręki. Z czasem przerodziło się to w fascynację oraz sposób na życie – pewna odskocznia od pracy, problemów. Ciężko jest żyć bez sportu – treningi, zawody, sportowa rywalizacja, adrenalina, spotkania z przyjaciółmi. Choć na torze jesteśmy zawziętymi przeciwnikami, to w parkingu i po wyścigach jesteśmy dobrymi kolegami i wiemy, że możemy na siebie liczyć w różnych sytuacjach.
Tak, od 2007 r. ścigam się też na czeskich torach, a od dwóch lat także z czeską licencją. Zawsze marzyłem, by ścigać się na ich torach i cel jaki sobie założyłem realizuję z całą stanowczością . Czechy to kolebka motocrossu jeśli chodzi o Środkową Europę. Klimat jaki tam panuje wokół motocrossu jest wspaniały, jedna wielka sportowa rodzina bez jakichkolwiek podziałów. Dodatkowo ściganie się z dobrymi zawodnikami przekłada się na wynik sportowy – powiedzmy sobie szczerze, każdy zawodnik lubi wskakiwać na podium i cieszyć się pucharami oraz medalami. A mnie często udaje się „wyrwać” czeskim kolegom jakiś pucharek i postawić na półce.
W zasadzie to już nie półka, a kilka półek, na których stoi ok. 60 pucharów. Na szczęście jest jeszcze
miejsce na nowe i mam zamiar je tam ustawiać. W zeszłym roku udało mi się zdobyć tytuł Wicemistrza Śląska i Zaolzia w klasie Weteran „A”, 5 miejsce na Mistrzostwach Czeskich Moraw w klasie Weteran „A” i 11 miejsce w ostatniej eliminacji Międzynarodowych Mistrzostw Czech Weteranów. Staram się, by mój poziom sportowy był stale dobry. Najlepszy wynik w ostatnim okresie jaki zdobyłem to Wicemistrz Czeskich Moraw w klasie Weteran „A” w roku 2010. Dodatkowo jestem jak na razie jedynym Polakiem, któremu udała się ta sztuka. Również w 2010 r. zdobyłem drugie miejsce w Pucharze Czeskiego Śląska „Silesian Cup”. W 2009 r. wygrałem cykl zawodów „Top Amator Cup” w Petrovicach, a rok wcześniej byłem w tych zawodach na drugim miejscu. Słowackie trasy też nie są mi obce i kilka pucharów z tego kraju również mam w kolekcji. Wyjaśnię, że klasa Weteran „A” to zawodnicy w wieku 40-47 lat.
To zawody, które zapoczątkował pan Hrabica, prezes AMK Petrovice. Najpierw odbywały się one tylko na naszym klubowym torze w Petrovicach, a z biegiem czasu przeniosły się także na tor do Czerwionki. Sezon 2012 był dla mnie szczęśliwym, bo choć nie trenuję na torze w Czerwionce od dwóch lat, to na cztery eliminacje Mistrzostw jakie się na nim odbyły cztery razy wskakiwałem na pudło: raz wygrałem, a trzy razy byłem drugi.
Jestem Ślązakiem i do tego głośno się przyznaję. Musimy pamiętać o korzeniach, nie wstydzić się ich. Na moim motocyklu jest logo Ruchu Autonomii Śląską i Wspólnoty Śląskiej „Ciosek”, z kolei nad boksem na zawodach powiewa żółto-niebieska flaga Śląska. Trzeba działać, a każdy sposób jest dobry, żeby społeczeństwo nie zapomniało o tym skąd się wywodzi i gdzie mieszka. Trzeba podtrzymywać tradycje, które zanikają. Należy przypominać, że Śląsk był, jest i będzie na mapach Europy – tak, bo jest nie tylko w Polsce, ale i w Czechach. My mamy województwo śląskie, a za naszą granicą jest Moravskoslezky kraj.
Również dziękuję i pozdrawiam wszystkich czytelników gazety i portalu iRG. Korzystając z okazji chciałbym podziękować moim sponsorom i darczyńcom, bez których moja pasja nie miałaby szans przetrwania z dobrym wynikiem sportowym. Dziękuję Firmie Moto-Mucha Pana Jarosława Muchy z Jaworzna, Klubowi AMK Petrovice, Firmie Dirtbikes z Opavy, Panu Romanowi Rygnerowi, Panu Robertowi Borkowskiemu oraz wszystkim moim sponsorom, którzy pozostają w cieniu, ale są i bardzo mnie wspierają.
Rozmawiał: Tomasz Flak
© copyright MOTO MUCHA 2013-2105